Kto nie lubi wejść sobie do wody w upalny dzień? Jednak w Australii trzeba pamiętać o specyficznej grupie zwierząt pływających w oceanie, a mianowicie o meduzach. Meduzy w Australii należą do jednych z najbardziej jadowitych na świecie i mogą poważnie uprzykrzyć dzień spędzony na plaży.
Na wybrzeżu, szczególnie w północnych częściach kraju znajdują się znaki ostrzegające przed meduzami (ang. stingers). Ponadto, często przy tych znakach umieszcza się stacje z octem.
Są miejsca (np. w Townsville), w których miasto wytycza obszar do pływania za pomocą specjalnie zamontowanej siatki, która ma za zadanie powstrzymać napływ meduz na teren kąpieliska. Aczkolwiek nie działa to zawsze w 100%. Poza tym, miasto umieszcza tą siatkę tylko w miesiącach największego ryzyka (od listopada do maja). Tak więc zawsze istnieje jakaś szansa, że napotkacie jednego z następujących “przyjemniaczków”.
Sea wasp – Chironex fleckeri – osa morska
(ang. pot. box-jellyfish) Jest to meduza należąca do tzw. kostkowców. Jej ciało przypomina przezroczyste pudełko (stąd angielska nazwa) o wielkości do 25 cm. Posiada czułki, które mogą osiągać do 3 m a na każdym z nich znajdują się miliony komórek parzydełkowych (tzw. nematocystów). Jej jedynymi wrogami są żółwie – ich skóra jest zbyt gruba aby były podatne na toksynę. Osa morska zabiła przynajmniej 64 osoby na przestrzenia ponad 100 lat. Co ciekawe, nematocysty są aktywowane nie poprzez bodziec mechaniczny ale przez substancje chemiczne, które znajdują się na powierzchni skóry. Tak więc pływanie w kombinezonach do nurkowania czy tzw. wetsuits (piankach) stanowi ochronę przed oparzeniem.
Irukandji jellyfish – meduzy Irukandji
Nazwa pochodzi od plemiona Aborygenów (Irukandji), który zamieszkiwał tereny na północ od Cairns. Znanych jest do tej pory 16 gatunków tej grupy, z których najlepiej poznane są Carukia barnesi, Malo kingi, M. maxima, M. filipina i M. bella. Te meduzy Australii charakteryzują się dwoma rzeczami: po pierwsze są bardzo małe (do kilku cm), a po drugie są bardzo jadowite.
Lion’s mane jellyfish – Cyanea capillata – bełtwa festonowa
(ang. pot. hair jelly) Duża, osiąga średnicę do 30-50 cm. Zazwyczaj powoduje niezbyt bolesne oparzenia, które nie są śmiertelne. Co ciekawe, występuje także w Morzu Bałtyckim.
Portuguese man o’ war – Physalia physalis – żeglarz portugalski
(ang. pot. bluebottle) Posiada unoszący się na powierzchni wody pęcherz (do 8cm), który jest zakończony małym, żagielkowatym grzebieniem – stąd analogia w angielskiej nazwie do żaglowca. Ma jedno parzydełko, które osiąga 1 m długości. Te meduzy Australii występują dość powszechnie i w koloniach. Sami widzieliśmy je często na plażach wokół Gold Coast – raz nawet nas oparzyły.
Morbakka jellyfish – Morbakka fenneri – meduza z Zatoki Moreton
Może osiągnąć do 15-18 cm średnicy a jej parzydełka osiągają do 1 m. Jak nazwa wskazuje, często można ją spotkać w Zatoce Moreton. Pomimo, że powoduje oparzenie skóry, to nie stanowi zagrożenia życia.
Jelly blubber – Catostylus mosaicus
(ang. pot. blubber) Osiągają 30 cm średnicy, mają kształt grzyba i są to najczęściej spotykane meduzy Australii na wschodnim wybrzeżu. Nie jest groźna dla życia człowieka – powoduje jedynie podrażnienie skóry.
Pomimo, że nie wszystkie meduzy w Australii są śmiertelnym zagrożeniem, to jednak należy zawsze mieć z tyłu głowy, że czasami poparzenia mogą doprowadzić do śmierci. A z całą pewnością zepsują nam nasz wymarzony dzień nad wodą.
Ku przestrodze, podajemy Wam link do wideo, na którym zobaczycie jak wygląda syndrom Irukandji: kliknij tutaj >>> Podstawowy angielski wymagany.
Jeśli chcesz przeczytać o innych, niebezpiecznych zwierzętach Australii to zapraszamy tutaj.