Dlaczego nie planowaliśmy jechać do Rainbow Beach i jak przypadkiem spędziliśmy tam cały weekend? Co takiego ciekawego jest w okolicach Rainbow Beach? Zapraszamy po dawkę inspiracji.
Rainbow beach – jak się tu dostać?
Miasteczko Rainbow Beach położone jest na wschodnim wybrzeżu. Ok. 270 km na północ od Brisbane oraz 120 km na południe od Hervey Bay. Jeśli chcecie dotrzeć tu drogą lotniczą, to w jednym z tych dwóch miast będzie wasze lotnisko.

Nazwa – aborygeńska legenda
Ciekawą nazwę Rainbow Beach zawdzięcza Aborygeńskiej legendzie. Miliony lat temu, dwie istoty piękna niewiasta Murrawar oraz chłopak Rainbow zakochali się w sobie. Niestety nie spodobało się to reprezentantowi starszyzny zwanemu w opowieściach Burwilla, który porwał niewiastę aby mieć ją blisko siebie. Dodatkowo, Burwilla posiadał ponoć olbrzymi i ostry bumerang, którego bało się całe plemię. Pewnego dnia niewiasta postanowiła uciec, ale zły duch starszyzny przejrzał jej zamiary. Gdzieś pośrodku plaży niewiasta zaczęła wołać o pomoc (przerażona wizją spotkania się z okropnym bumerangiem). Na jej wołania odpowiedział Rainbow – wydarzyła się wówczas walka dobra ze złem, w której niestety oba charaktery giną. Rainbow zdążył uszkodzić bumerang zanim rozbił się o klify i potłukł na milion kawałeczków.
Do tej pory ponoć kobiety z wybranych plemion Aborygeńskich przychodzą na plażę i napełniają mały słoik piaskiem, aby później rozsypać go we włosach. Dobra energia jaką rozstawił po sobie Rainbow ma chronić je przed nieszczęściami.
Inna teoria łączy nazwę miejsca z różnymi odcieniami występujących tu piaskowców. Bowiem spotkać tu można tradycyjny żółty piasek, biały oraz czarny. Nie do końca są to wszystkie kolory tęczy, ale rozumiemy odniesienie do wielobarwności 😉
Główna plaża
To właśnie tutaj widać kolorowe klify i to tu walczyły ze sobą duchy. Absolutnym hitem tego miejsca jest jazda samochodem po plaży. Piasek jest tak utwardzony, że automatycznie zamienia się w naturalną autostradę. Szeroka plaża umożliwia swobodną komunikację zarówno dla samochodów jak i spacerowiczów. Część plaży jest też niedostępna dla aut (patrzcie na znaki) aby zapewnić komfort osobom pływającym i relaksującym się w oceanie.
Oczywiście aby przejechać się w takich warunkach niezbędne jest auto z napędem na 4 koła. Należy też uważać na pływy oceanu. Plaża ciągnie się kilometrami, łatwo więc zatracić się w zabawie. Koniecznie sprawdźcie następny przypływ aby w drodze powrotnej nie zaskoczył Was poziom wody, zwłaszcza że po drugiej stronie są wysokie klify i nie ma możliwości ucieczki. Może wydawać się to trochę absurdalne, ale takie wypadki zdarzają się zaskakująco często 🙂


Carlo Sand Blow
Kolejne miejsce, którego nie da się pominąć. Olbrzymie wydmy rozciągające się na klifach, taki kawałek pustyni wśród gęstego lasu na szczycie klifów. Carlo Sand Blow znajdują się tuż na począku Cooloola Great Walk, szlaku który ciągnie się z Rainbow Beach do Noosa przez gęsty las i wynosi…88.1km w jedną stronę! Sprawdźcie mapkę wyżej jaka to jest odległość, trasa prowadzi przez środek Great Sandy National Park.
My oczywiście odpuściliśmy sobie tą długą trasę^^ i wybraliśmy się tylko na wydmy. Z parkingu do punktu widokowego jest ok. 600m, więc na upalny dzień odległość idealna. Na platformie widokowej z daleka można zobaczyć kawałek oceanu, czyli miejsce gdzie kończy się wydma. Mimo sporego upału postanowiliśmy jednak dojść bliżej urwiska i była to najlepsza decyzja jaką mogliśmy wtedy podjąć. Stojąc przy urwisku, widać plażę (i ścigające się na niej samochody), ogromną przestrzeń oceanu (gdzie w sezonie można wypatrzeć delfiny i wieloryby) oraz klify mieniące się kolorami w słońcu.




Kilka krótkich wskazówek:
- koniecznie zabierzcie ze sobą wodę – niby banał, ale my zapomnieliśmy. 600m jest tylko do punktu widokowego, ale cały urok w tym aby przejść po wydmach i podejść bliżej do skał, wtedy w nagrodę dostaniecie 360 stopniowy widok na okolicę!
- wybierzcie się tam wcześnie rano/ późnym popołudniem – australijskie słońce jest zdradzieckie a jak się domyślacie na pustyni nie ma zbyt wiele cienia 😉
- na mecie bądźcie uważni gdzie stajecie, mimo licznych, trwałych skał, część z nich to piaskowce – mogą być mało stabilne
Jak jesteśmy przy wydmach to koniecznie sprawdźcie mniejsze wydmy z poziomu plaży po których można zjeżdżać na kartonie czy mniejszej desce do pływania. Tak między innymi spędzają czas dzieci (i dorośli!) w Australii jak nie ma śniegu 😉

Fraser Island
Rainbow Beach przez wiele osób uważana jest jako miejsce gdzie można złapać prom na największą piaszczystą wyspę świata. Wyspę oczywiście warto odwiedzić, ale trochę to umniejsza tej małej miejscowości. O Fraser Island z pewnością powstanie osoby wpis, ale podajemy chociaż kilka miejsc do odwiedzenia na wyspie: 75 Mile Beach, Champagne Pools czy Lake McKenzie’s. Wyspę zamieszkują dzikie dingo, których w żadnym wypadku nie należy dokarmiać.
Inskip point
To właśnie stąd odpływają promy na Fraser Island, ale mały cypelek sam w sobie stanowi ciekawe miejsce do campingowania. Jeśli macie samochód 4×4, to warto rozważyć taką opcję.
Double Island Point
To chyba najlepsza miejscówka do wypatrywania żółwi czy delfinów. Ponoć z tego miejsca są najlepsze wchody słońca, chociaż my podziwialiśmy na plaży i przecieraliśmy oczy z wrażenia 🙂 Na terenie Double Island Point położona jest latarnia morska, ale żeby się do niej dostać wymagane jest 4×4. Tradycyjnym samochodem można dojechać jedynie do określonego miejsca a dalej czeka nas spacer pod górę. Alternatywnie można skorzystać z usług przewoźnika, przetransportuje nas na szczyt.
W Rainbow Beach znajdziecie także firmy oferujące wypożyczalnie deski do pływania czy jazdę konno na plaży. Jeśli interesuje Was obcowanie z delfinami, w Tin Can Bay (oddalonym od Rainbow Beach 30 minut jazdy) jest taka możliwość. Więcej informacji o delfinach oraz naszą historię o powodach przyjazdu do Rainbow Beach znajdziecie tutaj.

Nocleg
Zdecydowaliśmy się na nocleg w Rainbow Beach Holiday Village – link do strony tutaj. Głównie z uwagi na lokalizację – do głównej plaży mieliśmy dosłownie 5 minut, także położone jest w samym sercu miasta. Mamy rozkładany namiot, więc interesowało nas tylko miejsce postojowe. Za nocleg zapłaciliśmy jedynie $39/noc ($45 z podłączeniem prądu). Jeśli zdecydujecie się na rezerwację u nich polecamy szukać dystrybutorów paliwa, recepcja połączona jest z mini stacją benzynową, my przejechaliśmy to miejsce za pierwszym razem 🙂 Pierwszą noc spaliśmy poza miastem na dziko (w Rainbow Beach odbywał się jakiś festiwal i nie było wolnych miejsc)
Koszty
I teraz to co chyba wszyscy lubią najbardziej, czyli ile nas to wszystko kosztowało?? Jeśli chodzi o gotowanie, przed wyjazdem zrobiliśmy zakupy w Aldi, więc śniadania i kolacje robiliśmy sobie sami. Zapłaciliśmy $45, zrobiliśmy zakupy nad 3 dni co w przeliczeniu na dzień wychodzi $7.5/osobę, do tego doszło $30 w sklepie alkoholowym. W naszej osobówce zamontowaliśmy małą lodówkę kampingową, także z przechowywaniem żywności nie było problemu. Do posiłków używaliśmy bezpłatnych miejsc piknikowych, które można znaleźć w Australii na każdym kroku. Wszystkie wymienione atrakcje są bezpłatne (z wyjątkiem Tin Can Bay). Dwa razy poszliśmy na obiad i drinka co wyniosło nas za każdym razem $50/ 2 osoby. Codziennie piliśmy też kawę na mieście $5/kawę.
po prawej – punk widokowy przy wejściu na główną plażę
Do Rainbow Beach pojechaliśmy w sobotę i wróciliśmy w poniedziałek, za całość łącznie z paliwem zapłaciliśmy ok. $400 / 2 osoby. Jest to całkiem przyzwoita kwota z której jesteśmy zadowoleni.