Poniżej przedstawiamy propozycję weekendowego wyjazdu z Brisbane, wraz z podanymi kosztami. Trasę zrobiliśmy w zeszłym tygodniu wykorzystując przedłużony weekend i ANZAC Day (święto wojska), który wypadał w niedzielę, więc ustawowo, w niektórych stanach Australii, poniedziałek był dniem wolnym od pracy.
Waterfall way
Wyprawę zaczęliśmy od ścigania wodospadów. 413 km od Brisbane położona jest urokliwa droga z różnej wielkości wodospadami w okolicy. Niektóre z nich przechodzą nawet przez środek drogi! Wybór wodospadów jest na prawdę liczny, my jednak zdecydowaliśmy się jedynie na kilka z nich. Jeśli myślicie aby odwiedzić wodospady, proponujemy wybrać się tam w porze deszczowej (ewentualnie zaraz po deszczu). Miasteczko Armidale (określane jako koniec Waterfall Way) położone jest w połowie trasy pomiędzy Sydney i Brisbane. Większość podróżników zazwyczaj trzyma się wybrzeża wybierając się z jednej stolicy stanu do drugiej, ale chcemy Wam dzisiaj pokazać, że warto jednak trochę zboczyć z trasy i udać się wgłąb lądu.

Crystal Showers
Jeśli mielibyście wybrać tylko jeden hiking w okolicy to zdecydowanie polecamy ten. Crystal Showers to wodospad, za którym można przejść, co jest niesamowitym doświadczeniem. Wodospad ukryty jest w lesie deszczowym, prowadzi do niego 2,5-3h szlak. Podczas spaceru znajdziecie jeszcze jeden mniejszy wodospad, ale to główna atrakcja przyciąga tu tłumy. Na miejscu docelowym jest mała platforma widokowa (tuż za wodospadem), a dodatkowy bonus stanowi most, który umożliwia oglądanie wodospadu z wyższego poziomu. Mała uwaga! Na szlaku spotkaliśmy węża red bullied-black snake, który zaliczany jest do jadowitych wężów (lecz spokojnych, ponoć nie atakuje ludzi). Wiadomo jednak, że trzeba wyjątkowo uważać!
Atrakcją tego miejsca jest również Skywalk (mający osobne wejście niż na szlak na wodospad), z którego można podziwiać las deszczowy.
Ebor Falls
Dostępne są dwie platformy widokowe na różnych poziomach, aby moc w pełni podziwiać dwupoziomowość tego wodospadu. Ebor Fall to jeden z najbardziej fotografowanych wodospadów w całej Australii. Okolice Ebor bardzo ucierpiały w pożarach w sezonie 2019/2020, przy wodospadzie można niestety spotkać wiele uszkodzonych przez żywioł drzew.
Dangar Falls
Do punktu widokowego prowadzi jedynie 5 minutowy spacer. Niestety obecnie trwają remonty trasy prowadzącej do podnóży kaskady, wiec kąpiel w powstałym basenie skalnym jest oficjalnie wzbroniona. Powodem rearanżacji są spadające odłamki skalne. Samo położenie wodospadu zasługuje również na uwagę – położony jest wśród Dorrigo National Park, a punkt widokowy otacza bardzo malownicza dolina, której zieleń z pewnością zachwyci każdego.
Wollomombi Falls
Położony pomiędzy miasteczkiem Armidale i Ebor, nieco dalej od słynnej Waterfall Way. Na miejscu jest dostępnych wiele tras hikingowych np. Chandler Walking Track (3km, ponoć idealny do obserwacji ptaków) czy Wollomombi Walking Track (4m, często uczęszczany przez kangury 'Eastern grey kangaroo’). Obie trasy rozpoczynają się tuż przy platformie widokowej. Nie ma możliwości aby dojść do podnóża wodospadu z powodu bardzo niestabilnego podłoża. Siegający ponad 187m wysokości, to jeden z najwyższych wodospadów w Australii. Dodatkowo, dla osób, które chciałyby spędzić tu więcej czasu, w okolicy dostępny jest camping.

Pomimo, iż odległość pomiędzy Wollomombi Falls to raptem godzina jazdy w miasteczku Armidale i okolicach odkryliśmy prawdziwą polską złotą jesień, na próżno szukać tu palm, zaś w drodze na wodospady zaskoczył nas prawdziwy, australijski busz. Jedno jest pewne, goniąc za kolejnymi wodospadami widoki zmieniały się nam jak w kalejdoskopie!
Jeśli lubicie parki narodowe, polecamy zobaczyć ten wpis Springbrook National Park, a po więcej informacji o Waterfall Way zapraszamy na oficjalną stronę tutaj
Hat Head
Po aktywnym ściganiu wodospadów, chcieliśmy zrobić sobie dla odmiany leniwy poniedziałek. Pojechaliśmy do miejscowości Hat Head, która dosłownie zwaliła nas z nóg! Bardzo spokojna miejscowość z długą, dziewiczą plażą i idealnie czystą wodą. Jedyne zastrzeżenie jakie mamy do tego miejsca to występujące tam…rekiny! Okolice zamieszkuje Greynurse shark i chociaż miła pani dała nam wskazówki odnośnie tego którą część plaży wybrać aby go nie spotkać, to tylko Radek odważył się wejść dalej niż do kolan. Z drugiej strony, nawet gdyby miało się i u Was zakończyć na bezpiecznym podziwianiu z poziomu plaży to warto tu przyjechać.
Coffs Harbour
Na koniec wycieczki podjechaliśmy na popołudniową kawę do nadoceanicznej miejscowosci Coffs Harbour. Z racji, że była to kolejna wizyta w tym mieście, nie nastawialiśmy się na większe zwiedzanie. Podjechaliśmy tylko w dwie najciekawsze (naszym zdaniem) miejscówki. Mocno polecamy marinę i spacer na pobliską wyspę oraz oddalony o 20min od centrum Coffs Harbour rezerwat, gdzie można spotkać o zachodzie słońca kangury!
Atrakcje
Wszystkie wymienione wyżej atrakcje były bezpłatne.
Noclegi
Nasza wyprawa trwa od soboty do poniedziałku, więc potrzebowaliśmy tylko 2 noclegów.
Skorzystaliśmy z sieci pól namiotowych Big 4 pod Armidale. Big 4 to bardzo popularna marka, która jest dostępna przy praktycznie każdej większej miejscowości turystycznej. Ten camping trochę odbiegał standardem do którego przyzwyczaił nas Big 4. Chociaż i tak znaleźliśmy tam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy: lodówka, czajnik, kuchenka, grill, stoły z krzesłami, ciepła woda w łazience i nielimitowane podłączenie do prądu.
koszt: $35/ za miejsce parkingowe
Drugą noc spędziliśmy w parku narodowym. W większości australijskich parków dostępna jest toaleta, natomiast nie ma prysznicy. W takich miejscach też jest słaby zasięg, miejcie to na uwadze jeśli rozważacie taką opcję.
koszt: $12/ za samochód + $8/ wjazd do parku narodowego= $20
W sumie za noclegi za dwie noce za 2 osoby wydaliśmy: $55
Jedzenie:
W większości gotowaliśmy sobie sami na campingach. W Australii w wielu miejscach można znaleźć miejsca wypoczynkowe, publicznie dostępne które wykorzystywaliśmy tez do przygotowania przekąsek. Zakupy robiliśmy w supermarkecie typu Woolie czy Coles. Rzeczy wymagające niskiej temperatury trzymaliśmy w podręcznej lodowce, ktora wozimy na stałe w samochodzie. Raz poszliśmy na kawę „do miasta” ($8,70), a za wszystkie zakupy z działu żywność wydaliśmy $168.90
Paliwo:
W sumie przejechaliśmy 1503 km, co kosztowało nas $278.08 (namiot na dachu zwiększa spalanie).
Waterfall Way – podsumowanie
Za cały, weekendowy wyjazd zapłaciliśmy $511.18, co w przeliczeniu na osobę wynosi $255.59
Oczywiście do kosztów nie wliczamy ceny samochodu, który także służy nam za środek transportu do pracy.
Dajcie znać co myślicie o tej kwocie, czy $511 i 1500 przejechanych kilometrów, na 3 dni zabawy dla 2 osób to Waszym zdaniem mało czy dużo?
2 komentarze
Super wycieczka, może kiedyś skorzystam 🌏🏕️🏖️🏜️😊
Ps: Jeśli można, to proszę o odpowiedź na IG
Hej, mam nadzieję, że uda Ci się tam dojechać, bo polecam bardzo te tereny 🙂 napisz na kawaiwyprawa@gmail.com, na IG nie mam od Ciebie żadnej wiadomości. Pozdrawiam!