poprzedni wpis
Opowiemy Wam dzisiaj o historii, której wstydzą się j wstydzą się rodowici Australijczycy. Przedstawione wydarzenia NIE są fikcyjne, chociaż temat jest obiektem żartów. Sami Aussie uwielbiają się z siebie śmiać, także nie zapomnijcie wspomnieć o tej słynnej “Wielkiej Wojnie” przy następnej rozmowie z Australijczykiem 🙂
Przenosimy się do roku 1932, Australia wypowiada właśnie wojnę…emu. Dlaczego to biedne emu stało się nagle zwierzęciem niepożądanym i cóż takiego zawiniło?
Otóż po I wojnie światowej, australijskie wojska wróciły do kraju. Szybko okazało się, że dla dość dużej grupy osób nie ma aż tylu ofert pracy w miastach, też istniejące do tej pory farmy potrzebowały pomocy jedynie w mniejszym stopniu. Dodatkowo, znaczna część żołnierzy nie potrafiła mentalnie odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a dopłaty rządowe dość szybko się kończyły. Wówczas przedstawiciele australijskiego rządu wpadli na genialny pomysł aby “upiec dwie pieczenie na jednym ogniu”. Wymyślono plan, który zakładał osiedlenie się wojskowych wraz z rodzinami i rozpoczęcie nowych farm na wyludnionych terenach pokrytych głównie przez australijski busz w Australii Zachodniej. Chętni żołnierze praktycznie mieli zamienić się w profesjonalnych rolników i z odpowiednią pomocą uprawiać pszenicę. Rząd obiecał każdej rodzinie określony zysk od sprzedaży towaru oraz stałe wynagrodzenie miesięczne. Plan w swoim założeniu był dobry, jednak dwa czynniki zadecydowały o niepowodzeniu akcji. Po pierwsze, krótko po transporcie osób rząd przestał płacić obiecane pieniądze. Po drugie, Australię nawiedziły ogromne susze i ciężko było osiągnąć zadawalające plony. Wtedy do akcji wkroczyły emu.
Emu to zwierzęta które regularnie migrują w zależności od fazy okresu rozrodczego. Cały sezon lęgowy odbywają głównie na obszarach śródlądowych, natomiast zaraz po sezonie udają się na wybrzeże w poszukiwaniu wody.
Taki był ich zwyczaj gdy wokoło był jedynie australijski busz. W momencie gdy zjawili się rolnicy i stworzyli mini gospodarstwa, emu nie musiało już przebywać tak dalekich tras aby zdobyć wodę i pożywienie – w zupełności wystarczyła im pszenica z nowych ferm. Dodatkowo, dziury wykopywane przez emu przy płotach pozwalały królikom (które są w Australii uważane za szkodników) przedostać się na drugą stronę płotu.
Problem się nasilał a obiecanej pomocy z rządu dalej nie było. Rolnicy – byli wojskowi postanowili zorganizować wycieczkę do stolicy i ubiegać się o swoje. Delegacja mężczyzn w porozumieniu z rządem ustalili, że staną do walki z powiększającą się liczbą emu. Poniżej cele jakie planowano osiągnąć:
1. Żołnierze mają odbyć treningi militarne na wypadek nowej wojny
2. Nowy cel i wróg pomoże im zapomnieć o wypłatach
3. Powstanie film propagandowy, aby pokazać jak wspaniale sobie radzą żołnierze po powrocie z wojny i zainspirować innych do dołączenia do wojska
Operacją dowodził wysoko postawiony wojskowy ze sporym doświadczeniem militarnym (film miał także uczynić z niego bohatera i przekonać do jego osoby niechętne mu społeczeństwo). Wszystko było przygotowane, amunicja jest, stategia obrana, żołnierze na posterunkach i… nie ma emu! Okazało się, że mundurowi pojechali w złe miejsce 😉
Przełożona operacja, pierwsze śliwki robaczywki, zaczynamy drugi raz. Niestety są silne wiatry, ulewy i emu nie jest tak skupione w grupie jak to zazwyczaj ma miejsce, ciężko celować w pojedyncze sztuki. Aby uratować sytuację jeden z żołnierzy wpadł na pomysł: zamiast celować z ziemi, snajperzy niech ustawią się na ciężarówkach, będzie szybciej je dogonić! Tak też zrobili, niestety snajperzy z kierowcami nie mogli się dogadać odnośnie kierunku i szybkości jazdy. W efekcie połowa amunicji została wystrzelona w powietrze ; )
Coś im średnio idzie w tej wojnie, ale spokojnie przecież nie bez powodu był tam wysłany ten mądry, wysoko postawiony wojskowy. Swoim eksperckim okiem podczas walki z emu zauważył, że to wcale nie jest taki łatwy przeciwnik, bowiem…
emu mają przywódcę!!!
Ten przywódca stoi z boku podczas gdy inne ptaki niszczą farmy i całe plony rolników. W bezpiecznej odległości przygląda się sytuacji i ostrzega inne emu gdy tylko człowiek pojawi się w oddali!
Przypominam, te wydarzenia miały miejsce naprawdę i nie jest to żadna poetycka fikcja, zdjęcie powyżej to interpretacja faktów jednego z artystów.
Narodowy strateg i dowódca operacji zalecił aby zabić przywódcę emu i tym samym zdezorientować inne emu. Jest to już trzecia próba wyeliminowania emu z buszu przez specjalistycznie przeszkolone wojsko armii australijskiej. Żarty się skończyły i postanowiono na tę okazję przetransportować ciężkie armaty oraz mocniejszą amunicję.
Jaki był efekt? Działa się zacięły (nikt wcześniej nie sprawdził czy działają poprawnie), ptaki przestraszyły się hałasów krzyczących na siebie Australijczyków i znowu klops. Z 1000 sztuk emu ustrzelono tylko 12 sztuk.
Nie będę opisywała kolejnych starć, chociaż tych prób było w sumie kilkanaście. W kolejnych próbach już nie chodziło tylko o honor stratega, bowiem akcja szybko rozniosła się po kraju. Również minister akceptujący inicjatywę i wydający państwowe pieniądze szybko został na językach wszystkich mieszkańców. Aby jakoś zachować twarz, minister ściągnął do Australii zagraniczych strategów, snajperów i dowódców wojskowych. Była to ostania decyzja, którą podjął za swojej kadencji 🙂 Mimo wszystko przeprowadzono koleją akcję, która także zakończyła się fiaskiem.
Jeśli interesuje Cię temat zwierząt w Australii, to zapraszamy do poniższych wpisów.
Pod tymi linkami znajdziesz opis najpopularniejszych węży i pająków oraz innych niebezpiecznych gatunków na które trzeba uważać w Australii
Natomiast listę tych bardziej przyjaźniejszych zwierząt występujących na antypodach linkujemy poniżej. Życzymy przyjemnej lektury.
wielka wojna australia kontra emu
‘Wielka Wojna’ Australia vs Emu
Zwierzeta niebezpieczne zwierzeta wielka wojna australia kontra emu
Podróżniczka, miłośniczka wschodów słońca, wycieczek z plecakiem i dobrej kawy. Pasjonatka fotografii. Zaprzyjaźnia się z każdą palmą napotkaną na swojej drodze.
Ten blog wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Akceptuj